niedziela, 15 maja 2016

Przesadzenie Magnolii? Przesadziłam?

Tak! Przesadziłam 11 - letnią magnolię i młodsze siostry, choć duszę miałam na ramieniu ;).
Jak dobrze pamiętam był to rok 2011, kiedy nagle otrzymałam informację, że poszukuje nas mieszkaniec Międzyzdrojów. 
Dostałam adres i informację, że to ważna sprawa dotycząca drzew.
Udałam się pod wskazany adres i zobaczyłam trzy piękne magnolie na małym podwóreczku, to własnie o nie chodziło - stały się problemem.
Zaczęliśmy rozmowę, okazało się,  że krzewy były sadzone, kiedy rodziły się kolejne dzieci.
Minęły kolejne lata, a magnolie rosły tak pięknie, że zaczęły przesłaniać okna sąsiadom i w zasadzie zarosły całą, niewielką przestrzeń maksymalnie ją ocieniając.
Tu, ważna uwaga! Pamiętajmy o tym, że kiedy sadzimy drzewa miejmy na uwadze to że, one urosną, więc musimy myśleć jak one będą wyglądać za 10 czy 60 lat i warto zapoznać się z tempem wzrostu poszczególnych gatunków, oraz do jakich wysokości dorastają w naszym klimacie.
Były dwa wyjścia, wycięcie ( po pozwoleniu UM ), czy jednak podejmę się ratowania i przesadzenia w nowe miejsce. 
Jakie miejsce, gdzie? 
Przecież nad morzem ciągle szaleją wiatry i ciężko jest wyszukać spokojny zakątek bez przeciągów. Do tego wszystkiego świadomość, że magnolii się nie przesadza, ponieważ mają płytki system korzeniowy i delikatną strukturę podziemną.
Myśli szalały mi po głowie...
Razem z właścicielem magnolii podjęłam decyzję. Kopiemy i przesadzamy. 
Tu było ryzyko, lecz postanowiłam dać im szansę na nowe życie, albo poradzą sobie, albo zginą, lecz to było lepsze wyjście od radykalnego cięcia, bez możliwości dania im szansy na życie.
Wielkie dołki zostały wykopane na przyjęcie nowych roślin, a i magnolie zostały tak obkopane, żeby jak najmniej odczuły zmiany. Magnolie zostały zabrane z macierzystą ziemią w nowe miejsce specjalnie wyścielone nową glebą.

Pierwszy rok był najtrudniejszy. Rośliny zostały zabezpieczone, lecz obawy były wielkie, czy przeżyją... 
Jak sobie poradzą, a może już nie żyją?
Cały sezon, kiedy mamy dostęp do wody były dostatecznie podlewane, czasem bałam się, czy nie za dużo. Chuchałam, dmuchałam i przyszła wiosna piękna i radosna, lecz jaka dla nich?
Chorowita była ta wiosna. Nie marzyłam o kwiatach,  lecz czekałam na oznaki życia, choćby najmniejsze. Wszystkie krzewy i drzewa miały już liście, a nasze magnolie wyglądały jak uśpione.
Codziennie, zerkałam w ich stronę, aż tu nagle są listki, małe, ale są!
Zwariowałam z radości! Tak jednak udało się! Żyją!
Kolejne lato, podlewanie, odżywianie i spanie na zimę w zabezpieczeniu.
Żyją dalej :).
Kolejny rok. Trach! 
Ktoś, jedną z magnolii, albo najechał samochodem, albo wpadł na nią...
Wyprostowaliśmy, zalewaliśmy wodą, dodaliśmy nowej ziemi na wierzch, lecz na nic to było.
Oznaki jakiegokolwiek życia zaczęły zanikać, wiedziałam, że tak będzie, lecz i tak walczyliśmy.
Zostały dwie siostry, bo przecież, kiedy dziewczynki się rodziły, to one były i żyły od małego z nimi  przy domu w ogrodzie.
W tym roku, magnoliowe siostry dały popis siły życia i piękna. 
Walkę o ich życie stoczyłam razem z Krzyśkiem,  który się opiekuje parkiem i ma serce do roślin jak nikt wcześniej z osób, które zajmowały się Parkiem Chopina w Międzyzdrojach.
Powiem wam, że warto walczyć o każdą roślinę, czasem wbrew opiniom. Warto!



2 komentarze:

  1. Super doświadczenie. Przekażę Twoją wiedzę mojej sąsiadce, która też musi przesadzić kilkunastoletnią (12) magnolię :) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :). Życzę sąsiadce powodzenia, wierzę, że się uda :D. Pozdrawiam Andrzeju :).

    OdpowiedzUsuń