Tak! Właśnie!
Pękają pąki wszystkich roślin po kolei, od drzew po krzewy,
a i kwiaty pokazują nam, swoje najskrytsze wnętrza.
Przecież jest już ciepło i jasno, lecz zimne noce spowalniają, ten moment wybuchu zieleni i kolorów.
Kolejne dni i co, nic?
Szyszeczki, no piękne, lecz modrzew jeszcze śpi i mam uczucie, że wszystko jest martwe.
Kolejne dni i kolejne przebudzenia...
Budzą się tawuły i berberysy, choć derenie jeszcze śpią.
Żonkile pod drzewami w parku poczuły ciepło, lecz czy tylko one?
Nie! Jest cieplej, ponieważ Kicołek, kot z wydm jest dobrym wyznacznikiem działania promieni słonecznych ;).
Ufam mu od pięciu lat, bo tyle ma to pręgowane stworzenie.
Czekam na rozkwit kwiatów magnolii tej, która najwcześniej kwitnie w Międzyzdrojach.
I jest! Ten pierwszy pąk, który pęknie! Kocham pękanie :D.
Zaczyna się się święto wiosny.
Podczas wiosennego bieganie mijam ludzi, którzy opowiadają o radości z powodu przebudzenia się wiosny, oglądania jej przejawów. Cieszymy się razem :D.
Wraca życie!
Śliwo - wiśnia ma już pierwsze kwiaty na których siadają trzmiele.
Pojawiają się pierwsze motyle.
Tak, to ta uśpiona królowa - magnolia, która jest krzewem, a udaje drzewo i świetnie jej to wychodzi.
Przynajmniej ja, jestem pod jej wielkim wrażeniem co roku i nie mogę przestać się zachwycać jej urodą.
Czekam na reakcję tego skarba, który przeżył u nas pierwszą zimę.
Jak się czuje judaszowiec kanadyjski, o tym w kolejnych postach.
Póki co, zachwycajmy się każdą chwilą wiosny.
Ptaki i ich śpiewy o poranku to czas, kiedy jestem sama z naturą.
To istny obłęd dźwięków, po czasie zupełnej ciszy.
Kocham wiosnę za co? Właśnie za to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz